Kiedyś była dziewczynka z zapałkami, dziś chłopiec z akordeonem i czerwoną doniczką...mały bojownik o trochę drobnych. Smutne zdjęcie, kawałek prawdziwego życia bez upiększeń. Chyba każdego zmusi do refleksji, tym bardziej, że dzieciak jest naprawdę ujmujący. Ciekawe jak szło mu granie...mam nadzieję (łudzę się?), że uliczne artystowanie wynikało nie tylko z biedy i wyrachowania rodziców...może mały zbiera na wakacje,a nie chleb lub, co gorsza, wino dla roziców...
Jeśli miałabym spojrzeć na fotografię niczym na obraz wykreowany przez twórcę, który odtworzył rzeczywistość, ale nie zapomniał o symbolach, powiedziałabym, że na ulicy siedzi nie tylko biedny dzieciak, ale przede wszystkim smutek i samotność...Jest i drugi bohater dzieła...nie widać go w pełni, uwagę zwraca tylko ręka-duża i silna dłoń dojrzałego człowieka, dorosłego,który niespecjalnie przejął się chłopcem...mężczyzna jest anonimowym, nieczułym każdym, dziecko- kimś nieznanym mi, ale konkretnym, wzruszającym, bezbronnym i jednocześnie potężnym, bo pełnym woli BYCIA.
Może jest inaczej, ostatecznie nie wiem nic o chłopcu, jeszcze mniej o mężczyźnie...ale do każdej fotografii można dopisać długą historię, a ja uwielbiam to robić...
Śliczne, prawdziwe zdjęcie...właśnie takie wygrywają konkursy, bo budzą w nas uczucia, o których na codzień nie pamiętamy....szkoda, że gdy odwracamy wzrok od pięknych fotografii, obrazów, opowiadań, powieści czy filmów znów zapadamy w materialny sen i żadem wędrowny grajek nie jest w stanie nas wzruszyć.
11.07.2006 22:25
Kiedyś była dziewczynka z zapałkami, dziś chłopiec z akordeonem i czerwoną doniczką...mały bojownik o trochę drobnych. Smutne zdjęcie, kawałek prawdziwego życia bez upiększeń. Chyba każdego zmusi do refleksji, tym bardziej, że dzieciak jest naprawdę ujmujący. Ciekawe jak szło mu granie...mam nadzieję (łudzę się?), że uliczne artystowanie wynikało nie tylko z biedy i wyrachowania rodziców...może mały zbiera na wakacje,a nie chleb lub, co gorsza, wino dla roziców...
Jeśli miałabym spojrzeć na fotografię niczym na obraz wykreowany przez twórcę, który odtworzył rzeczywistość, ale nie zapomniał o symbolach, powiedziałabym, że na ulicy siedzi nie tylko biedny dzieciak, ale przede wszystkim smutek i samotność...Jest i drugi bohater dzieła...nie widać go w pełni, uwagę zwraca tylko ręka-duża i silna dłoń dojrzałego człowieka, dorosłego,który niespecjalnie przejął się chłopcem...mężczyzna jest anonimowym, nieczułym każdym, dziecko- kimś nieznanym mi, ale konkretnym, wzruszającym, bezbronnym i jednocześnie potężnym, bo pełnym woli BYCIA.
Może jest inaczej, ostatecznie nie wiem nic o chłopcu, jeszcze mniej o mężczyźnie...ale do każdej fotografii można dopisać długą historię, a ja uwielbiam to robić...
Śliczne, prawdziwe zdjęcie...właśnie takie wygrywają konkursy, bo budzą w nas uczucia, o których na codzień nie pamiętamy....szkoda, że gdy odwracamy wzrok od pięknych fotografii, obrazów, opowiadań, powieści czy filmów znów zapadamy w materialny sen i żadem wędrowny grajek nie jest w stanie nas wzruszyć.