Pewnego razu przyszła na posesję sarenka i padła wycieńczona prawdopodobnie kłusownicy zabili jej matkę lub zagryzły ją bezpańskie psy została sama bez szans na przeżycie, gospodarz wziął zwierzątko zawiózł do weterynarza który zaordynował leki i odżywki wzmacniające chociaż rokowania były nikłe stan sarenki był bardzo zły pozostawała nadzieja że może przeżyje, karmiono ją świeżym mlekiem prosto od krowy doglądana dopieszczana jej stan zaczął się poprawiać, po paru miesiącach gdy nastała jesień sarenka była już w pełni zdrowa silna i zwinna gdy narobiła już zbyt wiele szkody w sadzie obgryzając drzewka itp. z wielką ulgą została wypuszczona pobiegła na wolność do swoich była jeszcze potem widziana już nie sama ale z sarnią rodziną która ją przygarnęła.I tak się zakończyła historia małej sarenki po której zostały tylko fotki.
08.01.2009 10:18
Pewnego razu przyszła na posesję sarenka i padła wycieńczona prawdopodobnie kłusownicy zabili jej matkę lub zagryzły ją bezpańskie psy została sama bez szans na przeżycie, gospodarz wziął zwierzątko zawiózł do weterynarza który zaordynował leki i odżywki wzmacniające chociaż rokowania były nikłe stan sarenki był bardzo zły pozostawała nadzieja że może przeżyje, karmiono ją świeżym mlekiem prosto od krowy doglądana dopieszczana jej stan zaczął się poprawiać, po paru miesiącach gdy nastała jesień sarenka była już w pełni zdrowa silna i zwinna gdy narobiła już zbyt wiele szkody w sadzie obgryzając drzewka itp. z wielką ulgą została wypuszczona pobiegła na wolność do swoich była jeszcze potem widziana już nie sama ale z sarnią rodziną która ją przygarnęła.I tak się zakończyła historia małej sarenki po której zostały tylko fotki.